wtorek, 13 maja 2014

Rozmawiać z dzieckiem o seksie - czy aby na pewno warto?



    Ponieważ w tym miesiącu do grona naszych czytelników dołączają goście portalu dzieckowwarszawie.pl, zapraszam na cykl artykułów dotyczących spraw absolutnie podstawowych, takich bez których dalej w całym tym świadomym rodzicielstwie ruszyć się nie da!

Zapraszam do refleksji o tym …

  •  Czy warto „rozmawiać” i czy aby na pewno o „seksie”?

  • Jeśli warto, to dlaczego?

  • Kiedy rozmawiać?

  •  I wreszcie… jak to robić?

Zacznijmy od kwestii fundamentalnej!


Rozmawiać z dzieckiem o seksie – czy aby na pewno warto?


                Często my rodzice słyszymy zachętę, by rozmawiać z dzieckiem o seksie, ale czy aby na pewno warto i należy to robić? 
Zadajemy w tym momencie bardzo podstawowe pytanie i dobrze, bo warto odpowiedzieć sobie na nie, zanim podejmiemy decyzję, co w ogóle z tym fantem – seksem –w kontekście naszych dzieci  zrobić. Na początek przyjrzałabym się samej treści tego sformułowania. Moją uwagę przyciągają dwa istotne hasła. Po pierwsze czy „rozmawiać”, a po drugie czy na pewno  o „seksie”?

                Weźmy byka za rogi i rozprawmy się na początek z tym hasłem „seks”. Kiedy na spotkaniach z rodzicami zachęcam ich do tego, by rozmawiali z dziećmi o seksie, często spotykam się z niemałym oporem i postawą, którą najlepiej obrazują słowa jednej z mam: „O seksie? Ależ co one z tego zrozumieją?!”. Odnoszę wrażenie, że wiele nieporozumień, niepokoju i lęku rodziców dałoby się uniknąć, gdybyśmy na samym wstępie  dokładnie zdefiniowali, co rozumiemy używając słowa „seks”.
…acz, nie jest to takie proste zadanie! Nikt, nawet najbardziej znamienite umysły, nie dały jeszcze w pełni zadowalającej i wyczerpującej definicji. Najczęściej, kiedy w rozmowach dorosłych osób pojawia się słowo seks, odnosi się ono do takich aspektów naszego funkcjonowania, do których dzieci z pewnością nie chcemy włączyć! I całe szczęście! 

                W tym miejscu zachęcam jednak, by wznieść się ponad skojarzenia, które jako pierwsze przychodzą nam do głowy. Warto, by zamiast o samym  „seksie”, rozmawiać o „seksualności”. Jest to zabieg językowy, który ma na celu uświadomienie nam istnienia pewnej bardzo szeroko rozumianej sfery życia – sfery seksualnej. Czymże ona jest? Mówiąc w dużym skrócie, sfera seksualna to wszystko to, co wiąże się z naszą płcią.  Czy dziecko ma sferę seksualną? Ma, ponieważ ma płeć! W dodatku jak wiadomo z nauk medycznych płeć ma już określoną w momencie zapłodnienia. Tak więc od samego początku temat seksualności dziecka  dotyczy.
                I tu kolejna istotna uwaga. Sfera seksualna to wielki wór. Co innego zawiera on w odniesieniu do dorosłych, a co innego w odniesieniu do dzieci. Jeśli mamy do czynienie ze sferą seksualną dorosłej kobiety, to może się tam znaleźć na przykład potrzeba bliskości i zaspokojenia pożądania w kontakcie z kochającym, akceptującym mężczyzną. I będzie to temat daleki od tych, które znajdziemy w worze z podpisem „dziecięca seksualność”. Tam są zupełnie inne sprawy. 
   Dziecko zaczyna od samych podstaw! Tak więc to, co odnosi się do sfery seksualnej dziecka, to na przykład potrzeba bliskości i akceptacja głównego opiekuna, budowanie z nim bezpiecznej relacji, w której dorosły zadowalająco odpowiada na oczekiwania dziecka na przykład na czuły, dobry dotyk. To chociażby w odniesieniu do maleństwa, które przychodzi nam tulić w ramionach. Inne aspekty dotyczą dwu- lub trzyletnich dzieci, które mają coraz większe potrzeby poznawcze. Wówczas sprawą najwyższej wagi może stać się rozwiązanie zagadki, dlaczego chłopcy mogą siusiać na stojąco? Ale odpowiedzi na takie pytania, to tylko deser, to przysłowiowa „wisienka na torcie”.  
Wspieranie sfery seksualnej dziecka na tym etapie to poza budowaniem świadomości własnego ciała i jego funkcjonowania, chociażby przekazywanie mu postaw sprzyjających jego bezpieczeństwu: szacunek wobec siebie, świadomość prawa do ochrony swoich granic i nietykalności cielesnej. 
   Jak pokazują te przykłady sama dziecięca seksualność to temat niezwykle szeroki i wykraczający daleko poza pierwsze skojarzenie z hasłem „seks”.

                Na koniec sprawa nieco łatwiejsza, czyli czy „rozmawiać”. Wnikliwy czytelnik odpowie sobie na to pytanie z łatwością. Oczywiście o seksualności rozmawiać warto, ale trzeba mieć świadomość, że słowa to nie wszystko. Hasło „rozmawiać” podobnie jak hasło „seks” jest skrótem myślowym. Być może lepsze byłoby hasło „komunikować”, choć  nie jest ono tak wygodne w użyciu. Ale właśnie o to chodzi!                  Komunikujemy dzieciom w różny sposób: werbalnie i niewerbalnie. 
   Niemowlęciu przekazujemy szereg informacji poprzez dotyk, ton głosu, czy odpowiadanie na jego potrzeby wyrażane płaczem (…acha, jestem ważny, bo jak dopominam się o jedzenie, to  je dostaję…).     Z przedszkolakiem wraz z rozwojem jego umiejętności językowych możemy rozmawiać na coraz więcej tematów. Czyli istotne jest to, co mówimy dziecku i co wobec niego robimy, ale i to nie wyczerpuje hasła komunikować.Trzeba mieć świadomość, że źródeł informacji dla dziecka jest więcej. 
   Dziecko od samego początku… obserwuje. Obserwuje nas rodziców i całe otoczenie. To jest dopiero bogate  źródło informacji! Na nic się więc zdadzą czyste deklaracje o szacunku wobec siebie i innych, jeśli nie znajdzie to potwierdzenia w codziennych kontaktach rodziców. Chodzi o to, że ten cały komunikat ma być spójny, żeby te same informacje wynikały ze słów, co z działań, ale to już temat na inną rozmowę…

Podsumowując: czy warto rozmawiać z dzieckiem o seksualności?
Z pewnością tak! 


Pracownia Edukacji i Promocji Zdrowia Seksualnego MamoCoTo.pl
to miejsce dla rodziców przedszkolaków, którzy chcą umieć rozmawiać z dzieckiem o seksualności prosto i uczciwie. Wszystko po to, żeby...
  • mieć dobry kontakt z dzieckiem, 
  • dać mu poczucie bezpieczeństwa 
  •  ... i zagwarantować harmonijny rozwój!

 Z pozdrowieniami!
dr Marzena Gabrysiak-Wąsowska


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz