Siedzę sobie i myślę, jak wytłumaczyć czym jest seksualność, jak to się ma do płciowości i erotyzmu.
Po głowie chodzi mi ...tak, jak na końcu tego posta.
Tymczasem sięgam po książkę i mam jak na dłoni :
"seksualność oznacza tyle, co płciowość,
przynależność do określonej płci
i doświadczanie wszystkich płynących stąd następstw"
( "Seksualność w cyklu życia człowieka" pod redakcją prof. Marii Beisert)
No dobrze, ale kogo niby to obchodzi?
A no na początek mnie!
A dlaczego?
Otóż dlatego, że zastanawia mnie jedna rzecz...
No, jedna z wielu..., ale tym razem będzie o naszych - Rodziców reakcjach na hasło "seksualność dziecięca".
Rozmawiam sobie z różnymi osobami i o ile rozmowa dotyczy zagadnień ogólnych i pada w niej hasło edukacja seksualna, to najczęściej jest cała litania skarg, że my to żadnej edukacji seksualnej nie mieliśmy, że do tej pory jest w tym temacie mocno cienko, że ten nasz kraj to taki i siaki i w ogóle źle. Gdy drążyć tak nieco bardziej, wszyscy się zgadzają, że ta edukacja to ważna sprawa i że oni są jak najbardziej "za"...
Ale gdy pytam, czy ich dzieci przejawiają jakieś zachowania seksualne, czy o coś pytają, to... najczęściej pada odpowiedź "nie"!
No to w końcu jak to jest?
Chyba jakieś głupoty piszą w tych książkach.
Tyle kasy podatników wydane na kierunki uniwersyteckie zajmujące się tematem urojonej seksualności dziecięcej?
W tym miejscu pozwolę sobie na moje przemyślenia w temacie seksualność, płciowość i erotyzm.
Seksualność
czyli właściwie co?
Czym w
zasadzie jest ta seksualność? Jak się ma do płciowości? Czy to to samo co erotyzm?
W literaturze
fachowej nie jest to tak bardzo ściśle
określone.
Pojęcie „seksualność” bardziej
odnosi się do zagadnień cielesności, więcej w tym biologii, fizjologii, tego,
co wypływa z naszej powiedziałabym „zwierzęcej” natury.
Natomiast termin
„erotyzm” odnosi się bardziej do sfery psychicznej, wiąże się z odczuwaniem
miłości, zainteresowania i przyjemności, ponadto termin „erotyzm” odnosi się do tego, co na
bazie naszej naturalnej potrzeby-seksu tworzymy czyli kultura, sztuka i cała ta
„otoczka”.
W świetle tego rozróżnienia warto uświadomić sobie,
że z dzieckiem – kilkulatkiem bardziej niż o erotyzmie, rozmawiamy o
seksualności, o cielesności, a ten kierunek powinien nas już trochę uspokoić!
Z dzieckiem nie rozmawiamy o szale namiętności i nie naszym celem
rozbudzanie pożądania, tylko bardziej
pochylenie się nad tym, jak funkcjonuje nasze ciało i że to wszystko
jest „O.K”!
Choć oczywiście, jak przy każdym podziale jest tu
pewne ale, pewien obszar, którego rozgraniczyć się nie da – erotyzm – ze swoim
aspektem psychicznym – przecież to właśnie przez kontakt cielesny z dzieckiem
okazujemy mu naszą miłość, czułość i przez to dajemy poczucie bezpieczeństwa.
Weźmy temat z drugiej strony „seksualność” pochodzi
od słowa „seks” – po angielsku po prostu „płeć”, łac."sexus". Jeśli dziecko pyta o seks, o
seksualność, to pyta o to, co związane jest z płcią. Skoro płeć ma od samego
początku, to też ma prawo się nią interesować – też od samego początku!
Czyż to nie brzmi genialnie?
Od samego początku ma płeć, znaczy od samego początku ma prawo się nią interesować!
Więc dlaczego na pytanie czy u swojego dziecka zauważyłaś/zauważyłeś jakieś zachowania seksualne tak często słyszę NIE?
To chyba będzie następny temat.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz